Słoneczny piątkowy ranek. Obudziłam się szczęśliwa, bo dziś będą
Eliksiry! Ale zaraz przypomniałam sobie, że od północy będzie
Astronomia. Ech, trudno. Jakoś to przeżyję.
Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w szaty. Są...dziwne. Nie
musiałam robić zakupów na szczęście, bo mama już dawno je zrobiła. Włosy
upięłam w koka, zabrałam przyrządy do lekcji i poszłam korytarzem na
zajęcia. Wiedziałam, że Severus Snape nienawidzi spóźnień wiec poszłam
tam jakieś 5 minut przed czasem. Usiadłam pod salą i z nudów zaczęłam
przeglądać książki.
- Hej - powiedział ktoś cicho. Odwróciłam się w tamtą stronę. To był ciemnowłosy chłopak.
- Em, hej. Jestem Jenahia. A ty? - zapytałam, zamykając książkę.
- Castiel. Do jakiego domu należysz?
- Gryffindor. A ty? - podstawowe pytania w Hogwarcie. Śmieszne trochę.
- Ravenclaw.
Castiel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz