sobota, 7 czerwca 2014

Od Sarah - Jak dostałam list

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.Wyślizgnęły się cienką szparką przez ciemną firankę,żeby dotknąć moich powiek. Poleżałam jeszcze dziesięć minut,po czym wstałam i rozsunęłam zasłonę. Cały mój pokój stał się jasny,cały w promieniach światła. Na horyzoncie jaśniało różowawe słońce,podświetlając niebo. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
- Dopiero piąta? - spytałam siebie niemrawo - Pewnie mama już wstała.
Moja mama musiała wstawać wcześnie - mieszkamy na wsi i mamy stadninę. Jest tu mało koni, zaledwie osiem ale trzeba o nie dbać przez cały dzień. Ja i Sam często pomagamy mamie przy pracy. Lubimy konie. Sąsiedzi przychodzą z dziećmi i zamawiają dla nich lekcje jazdy. Tak zarabiamy na życie. Mamy z mamą taką niepisaną umowę - ja uczę maluchy na kucykach,ona - młodzież na dorosłych koniach.Pomaga nam Bill - ma czternaście lat i umie świetnie jeździć.Schodząc po schodach zajrzałam do pokoju Sama.Wyglądał tak słodko kiedy spał!Pomierzwiłam jego brązowe,kręcone włosy i wyszłam z pokoju.Mama siedziała w kuchni przy stole.Wpatrywała się przestrzeń za oknem,jakby nieobecna.
- Cześć Mamo - przywitałam się,po raz pierwszy czując się nieswojo w towarzystwie własnej matki - wszystko w porządku?
- Tak,tak - odpowiedziała,wyrwana z myśli - dobrze spałaś?
- Tak - zapewniłam - na pewno wszystko w porządku?
- Yhm - mruknęła - dostałaś list.
- Jaki list? - zapytałam,jak zwykle przekrzywiając głowę lekko w bok,gdy byłam zaciekawiona - od kogo?
- Z Hogwartu - uśmiechnęła się - przyjęli cię.
Byłam zaskoczona.W pierwszej chwili nie wiedziałam co odpowiedzieć.Wiedziałam co to jest Hogwart i wiedziałam o magii.Ale uderzyło mnie to,że będę musiała rozstać się na cały rok szkolny z mamą i Samem.No i z końmi.
Mama podsunęła mi list pod nos.Widać była dumna.Ja wcale się tak nie czułam.Wzrokiem przebiegłam cały tekst i oczy rozszerzyły mi się na ilości książek i przedmiotów które trzeba będzie kupić.
- A książki...i te inne...skąd weźmiemy pieniądze? - jąkałam się.
- Nie martw się - uspokoiła mnie mama przygotowując śniadanie - wszystko w prawie nienaruszonym stanie - uśmiechnęła się - nie denerwuj się.Wiem,że będziesz tęsknić za domem,ale na pewno pokochasz Hogwart tak jak ja.
Mimo tej całej przemowy nie byłam przekonana.
- I pewnie będą jakieś zagadki do rozwiązania - nie musiała się odwracać,by wiedzieć,że mnie przekonała.Zapowiada się ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz