poniedziałek, 9 czerwca 2014

Od Jenahi cd. Williama - W pociągu do Hogwartu

Wstałam gwałtownie. Trochę zbyt gwałtownie bo uderzyłam o coś głową. Kiedy spojrzałam na to "coś", masując ręką obolałe miejsce, zobaczyłam biały łeb z niebieskimi oczkami. Teraz moje oczy były wielkie jak arbuzy i świecące jak sukienki mamy. W moim pokoju, na łóżku był mały tygrys! Złapałam malucha na ręce i zbiegłam z nim na dół, do sypialni rodziców.
- Mamo! Tato! To dla mnie?! - darłam się już na schodach.
- Kochanie nie powinnaś tak krzyczeć. To nie przystoi damie... - mama jak zwykle swoje.
- Susan, nie teraz. Tak kochanie. Tygrys jest twój. I jeszcze... - wyszedł do pokoju i wrócił z piękną, niewielką sową. Mało nie wypuściłam tygrysa.
- To...też? - wydusiłam.
- Mhm. Sowa to samiczka a tygrys to samiec. - wyjaśnił tata i zabrał mamę do pokoju. Usiadłam na podłodze w salonie.
- O rany! Dostałam tygrysa i sowę, a zaraz wyjeżdżam do Hogwartu! Are nahim!* - w tym momencie przerwała mi mama.
- Jenahia!! - wydarła się upominająco, bowiem przeklęłam troszkę.
- Kheda*, mamo. - przeprosiłam ją. Używałam czasem zwrotów w języku hindi. Podobał mi się ten język.
- No, nazwę cię...Zaraz, zaraz. Czytałam ostatnio taką książkę...Wiem! "Klątwa Tygrysa". Tam był biały tygrys, taki jak ty. Miał na imię Dihren. Ciebie też tak nazwę. - postawiłam Dihrena na dywanie i odwróciłam się do sowy. - A ciebie nazwę Kitana. Jak ta księżniczka z "Mortal - Kombat". - uśmiechnęłam się do zwierząt i poszłam szykować się do wyjazdu do Hogwartu.
*** 3 godziny potem ***
Mieliśmy trochę więcej jazdy niż inni uczniowie. Przecież musiałam lecieć z Indii. Rodzice nie polecieli ze mną. Pożegnałam ich na prywatnym lotnisku ojca. Taaak. Prywatne lotnisko. Brzmi ciekawie. Ale ciekawe nie jest. Tata nie ma co robić z pieniędzmi i wydaje je na bzdury. Mogłabym lecieć normalnym samolotem, jak normalny człowiek, ale on zawsze musi traktować mnie jak księżniczkę. Kompleks rodziców jedynaczki. Ech...
*** Kolejne 3 godziny potem ***
Byłam na peronie. Zastanawiałam się gdzie może być peron 9 i 3/4 ale szybko zorientowałam się, że chyba tylko czarodzieje przechodzą przez ścianę. Zrobiłam to samo co dziewczyna przede mną. Wbiegłam w ścianę. Teraz byłam na właściwym peronie. Ludzie których wysłała moja mamusia żeby mi pomogli, schowali moje walizki (chciałam to zrobić sama ale oni tylko pokręcili głowami przecząco), a ja wsiadłam do pociągu. Znalazłam pusty przedział i weszłam do niego. Myślałam, czy nie poszukać kogoś z kim mogłabym się już teraz zaprzyjaźnić ale postanowiłam jeszcze chwilę być sama. Zamknęłam oczy i śniłam o tym, jak zamieniam się w czarną panterę. Usłyszałam skrzek i zobaczyłam jak czarny kruk zabiera moją bransoletkę na kostkę, którą dostałam od babci na 6 urodziny. Wybiegłam za nim z przedziału. Zobaczyłam jak wlatuje do kolejnego i szeroko otworzyłam drzwi. Siedziała tam jasnowłosa dziewczyna oraz ciemnowłosy chłopak i próbowali odgonić złodzieja.
- Hej! Oddawaj moją własność, ty mały, czarny cora*! - już prawie go złapałam ale on wyleciał przez okno. No pięknie! Straciłam bransoletkę. Cudnie. Była jedyna błyskotką którą nosiłam! I była dla mnie cenna. Jednak dziewczyna nie poddała się tak łatwo. Podeszła do okna i zawołała "Amadeus, choć tu proszę natychmiast!". Niestety nie podziałało... Wtedy jednak chłopak wyjął coś z kieszeni i polecił dziewczynie żeby zwabiła tym ptaka. Ona wystawiła rękę trzymając malutki woreczek przez okno i po kilku sekundach kruk już tu był. Chłopak złapał go delikatnie i rzucił mi bransoletkę a dziewczyna zamknęła okno i oddała zawiniątko właścicielowi. Ja schowałam bransoletkę a on rozwinął woreczek. Okazało się że były w nim dżdżownicę i martwa jaszczurka.
- Jestem Jenahia, ale mówcie mi Jenna lub Jen, proszę. A tak właściwie to nosisz coś takiego w kieszeni? - zapytałam patrząc na zawartość owego zawiniątka, którą zjadał właśnie mały złodziej błyskotek.
- Mój ojciec ma kruka, bardzo nieposłusznego, który reaguje tylko na jedzenie. Miał mi przysłać wiadomość i dał mi to żebym jakoś ją trzymał. Inaczej Mrs. Black poleciałby pewnie z powrotem do domu. - wyjaśnił wzruszając ramionami. - Jestem William, ale wolę Will.
Sarah?

 Wyjaśnienia do słów:
Are nahim! - Ja pierniczę!
Kheda - Przepraszam
Cora - Złodziej

PS (do właścicielki Jenny) Może być takie? Dodałam trochę żeby rozwinąć rozmowę i aby pasowało c;

2 komentarze:

  1. Spoko,dzięki wielkie :) I dziękuję też "właścicielce" Williama za uwzględnienie mnie w opku ;)

    Jenahia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy i cieszę się że ci się podoba c;

      Usuń